Ten dzień był słoneczny ojciec Dohabu, Dohabi czekał aż do południa bo jego żona Szini miała dzisiaj urodzić ale nie wiedział że jego brat Nahabu dzisiaj chciał go zaatakować. Ała powiedziała Szini. To już powiedział przerażony Dohabi bo właśnie miał iść na polowanie gdyż był ranek. Nie- powiedziała Szini. To dobrze powiedział Dohabi i poszedł i upolował antylopę gnu, a potem poszedł do swojej jaskini na końcu Rajskiej Ziemi ponieważ został wygnany a jego brat go obserwował. Jestem powiedział Dohabi zjadł i poszedł się napić do rzeki która była koło jaskini. Czas szybko miną już było południe, a on siedział cały czas przy Szini bo się bał że zapomni i wtedy na chwilę wyszedł i powiedział w niebo do swojego ojca: ojcze za niedługo zobaczysz wnuka albo wnuków. Nahabu miał wtedy pomysł że jak będzie udawał, że małe lwiątko się topi to Dohabi będzie chciał go uratować. Ratunku topię się krzyknął i zaraz Dohabi pobiegł go uratować, popatrzył do rzeki, że nikogo nie ma i się odwrócił. Wtedy Nahabu zrobił mu ranę przy nosie i oku ale Donabi go rzucił do rzeki bo wiedział że jego brat nie umie pływać i Nahabu umarł. I wtedy Dohabi pobiegł szybko do jaskini i czekała na niego niespodzianka, Szini urodziła dwa lwiątka 2 chłopców. Jak je nazwiemy spytał żonę, tego szarego może Szin powiedziała do męża. Tak, a tego brązowego Dohabu co? powiedział Dohabi. Tak a co ci się stało? zapytała Szini. To tylko zadrapanie powiedział. Od tego dnia tworzyli pełną rodzinę.
Szin jest słodki
OdpowiedzUsuń